Tag

za darmo

W centrum Rygi stoi do dziś na jednym z podwórzy, w otoczeniu wysokich bloków, niski, zmurszały budynek z cegły, z zawilgoconymi ścianami i pomalowaną podłogą wykonaną z prostych desek. Z zewnątrz wygląda jak mały czarnoksięski pałacyk z dwiema wieżyczkami. To tu Valdis prowadził swój biznes w okresie narodzin wyzwolonej Łotwy. Opowiada o tym przy piwie, które łagodzi nieco powracające emocje.
Skorzystał z pomocy znajomych, którzy znali właściciela niemieckiej firmy z Dortmundu. Niemiecka firma była dostawcą popularnych wyrobów do jednej z sieci handlowych: stołów piwnych ze składanymi nogami, niezbędnych na Oktoberfest, a także regałów metalowych wykonanych z cienkiej blachy, przeznaczonych do domowych piwnic na przetwory i narzędzia. I poszukiwała taniego producenta. Valdis poleciał z Rygi do Frankfurtu za bajońskie (i pożyczone) pieniądze – ponad osiemset pięćdziesiąt marek. Zawiózł Niemcom do zatwierdzenia wzór regału wykonany w Rydze. Znajomi wystąpili w roli pośredników.

Bezśnieżne Święta Bożego Narodzenia w 2013 roku nie były wyjątkiem. To moje refleksje z końca grudnia 2008 roku.
Święta Bożego Narodzenia 2008 roku odbyły się bez białej skrzypiącej szaty, bez nieskończonej bieli, która zwykle o tej porze rozpościerała się aż po z lekka pofałdowany mazowiecki horyzont. Przenikliwy chłód bezśnieżnych grudniowych dni i nocy odmieniło nadejście Nowego Roku. Zima rozchyliła przestwór nieba – majestatycznie spływające płatki śniegu spowiły wszystko wokół. Świat w jednej chwili stał się bogatszy i piękniejszy. Dachy domów rozświetliły migocące gwiazdy. Drzewa lasów i pól, krzewy i zarośla, odziane w puchową biel rozjaśniły swe oblicza. Zima przyszła nagle, a wraz z nią nastał oczekiwany od dawna spokój. Przyroda znów wprowadziła ład i porządek, podtrzymała wiarę w nadrzędność swoich praw.

Czy wszystko jest dobrze?
Vsichko li e khubavo?
Bułgaria – podróż nostalgiczna

Po wielu latach ruszamy w podróż do Bułgarii. Skłamałbym, twierdząc, że chcę wyłącznie odpocząć. Jadę do miejscowości, w której spędziłem półtora roku i przeszedłem eksportowe chrzciny. Lecę i myślę sobie, że z małej mieścinki leżącej przy lotnisku – w dobie wielkich zmian w Europie – mogło nic nie pozostać. Przez Google obejrzałem linie nowych domów i hoteli – dokładnie tam, gdzie kiedyś, w Sarafowie, zajmowałem piętro niewielkiego domu – nad samym brzegiem Morza Czarnego, tuż nad stromym, gliniastym urwiskiem. Pragnę odwiedzić stare kąty i poszukać śladów ludzi, z którymi się wówczas zaprzyjaźniłem. Bagatela, minęło ponad trzydzieści lat. Lecimy na wypoczynek do sąsiedniej miejscowości – Pomorie.

Podróż ścieżką jednego życia i o tym, jak dać sobie radę na wyniszczonej Syberii, bezwzględnej wobec słabych

Bohater reportażu, czy jak kto woli – opowiadania poszybował w górę, to samo stało się z poziomem jego życia. Losy mieszkańców Rosji centralnej i ich drogi życiowe bywają skomplikowane. A warunki życia trudne. Lot samolotem Tu -134 utwierdził mnie w tym przekonaniu. Z dużej wysokości dobrze widać nie tylko ogromne połacie kuli ziemskiej, można też dostrzec problemy ekologiczne, klimatyczne, ekonomiczne i społeczne.

Andriej, wysoki, dość przystojny i bardzo kulturalny chłopak, od razu dał się poznać z dobrej strony. Nie miał doświadczenia w biznesie i właśnie gorąco pragnął je zdobyć. Był pracowity, słowny i bardzo się starał. Wokół interesów kręciło się mnóstwo przypadkowych ludzi, bez kapitału, za to z wiarą usiłujących wcielić w życie swój raczej życzeniowy biznes. Chwalili się nieistniejącymi kontaktami i możliwościami. W rzeczywistości nie dysponowali niczym więcej poza chęciami i szukali kogoś, kto sfinansuje ich pomysły, w większości oparte na fałszywych założeniach i niepoparte żadną solidną analizą.