Janek, jedyny syn w warszawskiej siedmioosobowej rodzinie, był oczkiem w głowie swojej mamy Katarzyny. Cztery córki, traktowane zawsze bardzo surowo, nie absorbowały jej serca i myśli w takim stopniu jak On. Dla Janka zawsze było wszystko – eleganckie ubrania, dobry korepetytor, pieniądze. Otrzymywał to, czego zapragnął. Ojciec, który często przebywał poza domem, z obawą obserwował jego tryb życia i relacje z matką. Wybuchła wojna i nastał czas niemieckiej okupacji – pełen zagrożeń i patriotycznych uniesień. Dla Janka, studenta SGH, był to również okres miłosnych porywów. W uczuciach do dziewczyn nigdy nie był stały. Przynajmniej trzy z nich miały powód do rozpaczy, gdy Janka, wówczas dwudziestolatka, schwytano w 1940 roku na ulicy podczas jednej z pierwszych łapanek i wywieziono do obozu w Oświęcimiu.