Półwysep jest unikalny, a ta miejscowość szczególnie. Ilekroć tu jestem, przeżywam coś trudnego do opisania. Wąski pas ziemi wdziera się w morze, symulując zatokę. Czy ten mały paseczek lądu można uznać za trwałą ziemską przegrodę? Na pewno nie. Większy sztorm potrafi przelać się przez półwysep – zatoka przestaje wtedy istnieć. Czym więc jest? Prawdą czy iluzją? Pobyt tutaj dla entuzjasty morza jest świętem. To nobilitacja mieszczucha do rangi rybaka,
korsarza, pirata, a przynajmniej morskiego majtka, który odczuwa tu bezmiar otaczającej go wody. To powrót do siebie, do swoich dawnych przeżyć i uniesień. To oglądanie świata oczami chłopca, w najostrzejszych barwach młodości i patrzenie na znane miejsca po raz pierwszy. To odkrywanie wszystkiego na nowo i zauroczenie niepowtarzalnym urokiem, także pięknem tego, co powstało niedawno.