Prolog
Wincent. Początki. Samotność zakorzeniona w dalekiej przeszłości i wcześniejszych doświadczeniach.
Wincent, do którego ci, których uważał za prostaków, nieuków i półinteligentów, zwracali się „Wit” i tworzyli niemal całe jego otoczenie, nie akceptował powszechnej głupoty, cwaniactwa, banalnych i czasem cynicznych wypowiedzi, kłamstw i idiotyzmów. Musiał wybrać – zbratać się z nimi, spuścić głowę i wejść w relacje po to tylko, by pozornie funkcjonować normalnie, nie dystansując się od większości, albo – być sobą, pozostając wierny swoim ideałom, przemyśleniom, refleksjom. Był przekonany, że jego idee nigdy nie dotarłyby do umysłów tych ludzi w czystej postaci, ulegając po drodze skrajnej deformacji, wywołanej ich zwichrowaną percepcją, prostactwem, płytkim i sprośnym widzeniem świata, konformizmem. Takie cechy wywoływały u Wincenta alergię i obrzydzenie. Jego dewizą stało się przeświadczenie, że samotność jest lepszym wyborem od przebywania w złym towarzystwie.