Richard siedział tu już blisko godzinę. Od kiedy Sophie wyjechała nie wiedział, co ze sobą począć. Przynajmniej wtedy, kiedy jej pomagał, był przydatny. Nie chciał kolejny rok z rzędu, tkwiąc w domu, wspominać rocznicę tragicznej śmierci Françoise. Wypadek zabrał mu ją tak nagle, wciąż tego nie przebolał. Przyjechał na weekend z Bordeaux, nie był tu po raz pierwszy. Zaglądali tu czasem z Françoise i wstępowali do tego baru. Niczego w nim nie zmieniano od lat, w końcu stał się po prostu obskurny. Mogliby wymienić lakierowane, ciemnobrązowe meble pamiętające czasy de Gaulle’a albo przynajmniej odświeżyć ściany. Pił wino małymi łykami, wpatrując się w obraz wiszący na przeciwległej ścianie. Robił to zawsze, ilekroć tu przychodził. Próbował dociec, co malarz chciał przekazać i - co dziwne - wciąż zmieniał własne interpretacje.
Część pierwsza
Literatura i muzyka – Valldemossa
Na Majorkę przylatujemy z Elżbietą wiosną 2015. Nie ma jeszcze upału. Wokół świeża zieleń i kwiaty, błękit nieba i gładka toń morskiej wody. Wypożyczonym autem ruszamy w najdalsze zakątki wyspy. Mam kłopot z używaniem mechanicznej skrzyni biegów, od lat jeżdżę Citroenem 5 i automat robi to za mnie. Po godzinie przywykam, również do nieoczekiwanej opcji wyciszania pracy silnika. Napęd fiata stojącego na światłach sam przycicha, a ja … usiłuję go uruchomić. W aucie jest nas czwórka, także Grażyna i Grzegorz. Zwiedzamy jaskinie, w których odbywają się koncerty i wiele innych uroczych zakątków. Ale o tym napiszę w późniejszym reportażu.