Wilczyński Nowele

Koniec lat osiemdziesiątych. Po locie do Doniecka jedziemy dalej samochodem na polskie budowy przechowalni warzyw i owoców. Pierwszą miejscowością jest Makiejewka. Są na świecie miejsca, do których nie dotarła współczesna cywilizacja i kultura. Ale w Europie? Wspomnienia ze wschodniej Ukrainy są druzgocące. Nowe, a już rozklekotane żiguli wolno zmierza ku budowom znacznie oddalonym od metropolii. Jazda przypomina slalom – w drogach znajdują się wielkich rozmiarów dziury, pęknięcia, rozpadliny i garby. By nie urwać podwozia, należy je omijać starannie i z niewielką prędkością. Wokół szaro-czarne pustkowia pozbawione roślinności. Step bez życia. Po wielu godzinach wyczerpującej jazdy docieramy do celu. Są nim niewielkie miejscowości, chaotycznie zabudowane.

Część pierwsza

Początek września był cudowny. Nie dało się zauważyć wyraźnych oznak nadchodzącej jesieni. Słońce grzało jak w środku lata, a szczyty gór pyszniły się dumnie na tle błękitnego nieba. Wciąż żywa zieleń porastała hale, stoki i łąki Kotliny Kłodzkiej. Grupa liczyła dwanaście osób. Wszyscy byli studentami z Krakowa. Nie chcieli zmarnować ostatnich tygodni przed rozpoczęciem roku akademickiego. Włóczęgę po pubach i dyskotekach zostawili innym. Michał, główny organizator i przewodnik z licencją, wywiesił swoje ogłoszenie o wycieczce w połowie sierpnia, na tablicy uczelnianej w holu głównym. Towarzyszyła mu lista dla zainteresowanych licząca dwanaście miejsc. Następnego dnia po południu
była już całkowicie zapełniona. Kolejni chętni dopisywali się poniżej w nadziei na czyjąś rezygnację lub decyzję
o powiększeniu liczby uczestników.

I believe in music. I believe in love

Część pierwsza

Nicolas pił wino i patrzył w stronę parku. Kawiarniany stolik i miejski ogród oddzielała wąska jezdnia. Zaintrygowała go dziewczyna siedząca na ławce. Nie poruszała się od wielu minut. Odniósł wrażenie, że uśpiona patrzy w dal. Było w tym coś niepokojącego. Jej splecione dłonie spoczywały na udach. Miała na sobie letnią, bladoniebieską sukienkę z wąskimi ramiączkami i dużym dekoltem. Widział bladą skórę jej rąk i ramion. Dziwne, pomyślał, już lato w pełni, a jej ciało nie zaznało promieni słońca. Zadał sobie pytanie: co robiła przez ostatnie miesiące, skoro uniknęła opalenizny? Czyżby w ogóle nie chodziła po ulicach? W myślach powtarzał swoją partię na wiolonczeli w Bolero Ravela. Dzisiejsza próba z
orkiestrą była najważniejsza. Kwintet smyczkowy spisywał się bez zarzutu. Zresztą nikt z 26-osobowego składu nie zawodził zaufania dyrygenta. Lubił Bolero, proste wariacje jednego 18-taktowego tematu i narastającą dynamikę stylizowanego tańca hiszpańskiego, kiedy do orkiestry stopniowo dołączają kolejne instrumenty.