Category

Winda

Część pierwsza

Widok palm przed najwyższym drapaczem Sacramento podziałał na Mitcha odprężająco. Ostatni urlop z Cindy na Karaibach był udany. Nie samą pracą człowiek żyje, szkoda, że akurat w sobotę muszę oddać artykuł – pomyślał. Skończył palić papierosa na zewnątrz budynku i wszedł do ogromnego lobby, przeszklonego na wysokość kilku pięter. Jak zwykle, pod koniec dnia ten sam facet polerował marmurową posadzkę na parterze, omijając ogrodzoną sznurami kopię dyliżansu Wells, Fargo & Company – U.S. Mail. Zegar w holu pokazywał szesnastą dwadzieścia. Mężczyzna i kobieta siedzący w recepcji toczyli ze sobą chyba niezbyt interesującą rozmowę, ziewali co chwila. Mitch przyspieszył kroku, by wsiąść do windy, której wypolerowane nierdzewne drzwi już się zamykały.